|
|
| |
Lesio
| Joanna Chmielewska
| Na twarzy Lesia pojawił się wyraz bezgranicznego przerażenia. Mniej więcej zdawał sobie sprawę z tego, co czynił przez całe popołudnie i wieczór, i nagle pojął, że oto ma skutki. Halucynacje! Delirium tremens! I to nie nędzne myszki, króliki, nietoperze, ale od razu słoń. I to jaki? Różowy. Lesio zamknął oczy na długa chwilę, a potem je ostrożnie otworzył. Słoń stał nadal. Lesio powtórzył operację z oczami. - Zgiń przepadnij - powiedział ze zgrozą zduszonym głosem. - A kysz! A kysz! W odpowiedzi na zaklęcie nastapiło coś strasznego.
|
|
|
|